200 butelek. Tyle białych etykiet naliczyłem spacerując po alejkach Carrefoura. Jak z tej masy wybrać wino, które nie znuży w upalne dni? Potrzebny jest klucz. Na początek odrzuciłem wszystkie wina półsłodkie i słodkie. Następnie te, które na kilometr pachniały beczką (nie ma więc nowoświatowych Chardonnay, sorry). W kolejnym kroku produkcje niemieckie typu Liebfraumilch. Dalej - wina w białym szkle. Przezroczysta butelka ma słabość do przepuszczania światła, w supermarketach jest raczej jasno i ciepło, a wino tego nie lubi. Zrezygnowałem też z Pinot Grigio. Coup de grâce - nie brałem pod uwagę win poniżej 20 zł, siłą rzeczy odpadły też Bułgaria z Mołdawią.
Uff. Z 200 butelek zrobiło się 20. Win potencjalnie owocowych, orzeźwiających, świeżych. Raczej napiętych kwasowością niż o konsystencji biszkoptu, być może przyjemnie wibrujących i mineralnych. O losach ostatecznej selekcji decydowała intuicja.
Muscadet Sevre-et-Maine 2016, 11,5%
Dolina Loary. Region nie ma marketingowego wigoru francuskich braci, jest więc notorycznie pomijany. W nosie intensywne, duszące kwiaty, skojarzenie z frezją. Poza tym jabłko, brzoskwinia złamana ananasem i maślane ciasteczek jako efekt dojrzewania nad drożdżowym osadem (wyżłobienie na butelce: Sur Lie). W ustach jabłka w rozcieńczonym miodzie z kropelką cytryny i świecowa końcówka z kryształkiem soli. Wszystko, co dobre w tym winie psuje niska kwasowość. Przyda się długie chłodzenie.
Ocena: 3/5, 21 zł
Chateau de la Roche Touraine 2017, 13%
Znów Dolina Loary. Z okolic Nantes nieopodal Atlantyku przenosimy się do Turenii, centralnej części regionu. Zmiana zasadnicza - pijemy Sauvignon Blanc, wcześniej był Melon de Bourgogne. W kieliszku jasny, bladosłomkowy kolor. Początek kwiatowy, po którym wchodzi na scenę arcytypowy dla szczepu agrest. Plus równie charakterystyczna nuta trawiasto-koperkowa. Usta zielone, świeże, genialne na gorące dni (agrest, cytryna z limonką). Lekko żwirowe. Wino finiszuje nienachalną goryczką i jestem szczęśliwy, że dałem za nie - uwaga - 28 zł. Warto.
Ocena 3,75/5
Vina Esmeralda Torres 2017, 11,5%
Moscatel i Gewürztraminer, czyli przepis na aromatyczną bombę. Jest bukiet kwiatów, a pod spodem coś cukrowego, co wpływa na odbiór owoców (jabłka, gruszki, owoce tropikalne). Słodki aromat tonuje cytryna i nuta kolendrowa. Na podniebieniu miły, brzoskwiniowo-cytrynowy melanż. Mimo lanolinowej powłoki mamy sporo orzeźwienia.
Trzeba przyznać, że to wino zostało sprytnie wymyślone: niemiecka z ducha równowaga
między cukrem resztkowym (6,9 g/L) a kwasowością (5 g/L) spodoba się wielu konsumentom. Radosne aromaty, ogólna przystępność i pijalność to wielkie atuty Esmeraldy.
Ocena: 4/5, ok. 40 zł (w promocji od 29,99)
Saint Vincent Riesling 2015, 11,5%
Wow. Polskie wino w Carrefourze. Do niedawna rzecz rzadka jak życie na Marsie, jak ekologiczny diesel. Jak na warunki supermarketu dość drogo (48 zł), ale wiadomo - drogie rzeczy nie należą do tanich. Na marginesie: o czynnikach kształtujących ceny polskich win wyczerpująco pisano na blogu Kondrata. Skupmy się na kieliszku. Aromat jabłkowo-brzoskwiniowy z dodatkiem kwiatowego miodu i ropy. W buzi chrupkie zielone jabłuszko. Wykończenie bąbelkowe z cytryną i solą. Udany Riesling, w którym wiadomo o co chodzi.
Ocena: 4/5, 48 zł
Wachau Riesling Selection 2017, 12,5%
Wino-kometa, było i nie ma. Mam nadzieję, że wróci na półki, ponieważ jest dobre, to raz, a dwa - trudno o Austrię w Carrefourze. Kwiaty lotem pszczoły zmierzają do miodów. Trochę waty cukrowej tudzież landrynki, która na szczęście nie zagłusza, bo po chwili pokazują się owoce (brzoskwinia, melon). Jest też wątek chemiczny - lakier do paznokci, rozpuszczalnik. Dobrze, ale w ustach jeszcze lepiej: świeże, zielone jabłuszko poparte skórką z limonki na mokrych kamieniach. Wino wypływa na szerokie wody kwasowości. Finisz nie bije rekordów, ale jest wystarczająco długi. W tej cenie warto, powinno się, trzeba. Polujcie.
Ocena: 4/5, ok. 40 zł
Domaine de la Madone Les Bouchots Montagny 1er Cru 2015, 13%
Burgundzkie Chardonnay z subregionu Côte Chalonnaise, apelacji Montagny i z oznaczeniem konkretnego siedliska (Les Bouchots). W dodatku z wyróżnikiem Premier Cru, który teoretycznie przesądza o klasie wina. Teoretycznie, bo w Burgundii takich miejsc jest grubo ponad 500. Tak czy inaczej: jest to jedna z najdroższych białych etykiet w sklepie. Wino zaczyna się drożdżowo. Dodatek (ciepłych) jabłek prowadzi jak po nitce do piekarnika, w którym rumieni się ciasto (wpływ beczki). Pod spodem masło i... niuans warzyw z rosołu. Paleta złożona z soczystego jabłka pływającego w maślanym sosie. Tłusta, obfita, ale z kontrapunktem w postaci pikantnej cytrusowej skórki. Czubkiem języka można doszukać się mineralności. Bardzo dobre.
Ocena: 4/5, ok. 60 zł
Pozostałe wina:
Touraine Sauvignon La Cave D'Augustin Florent 2016, 12%, 22 zł
Estetyczna etykieta, a co dalej? Aromaty rosołkowe, perfrumowane, duszne. W buzi brzoskwiniowy syropek rozcieńczony wodą. W porównaniu z Chateau de la Roche to są inne światy. Wiecie, co wybrać.
Iločki Podrumi Traminer 2015, 12,5%, 32 zł
Bodajże jedyna etykieta z Chorwacji. Kolor intensywny, zielono-trawiasty z dodatkiem ciepłej żółci. Piękny! Nos duszny. Warzywa rosołowe z masłem, perfuma. Dalej brzoskwinia, mandarynka i figlarnie szczypiący finisz, ale co z tego, skoro wino praktycznie nie ma kwasowości.
Rata Road Marlborough Sauvignon Blanc 2017, 12,5%, 35 zł
Nowa Zelandia. Kolor bladosłomkowy, prawie przeźroczysty. Kwiaty, agrest i gotowana pietruszka (gdy wino się ociepli bez zagłusza pozostałe aromaty). Usta świeże i proste (agrest/jabłko, cytryna).. Wino jest ok, można je ugryźć z jakąś sałatką szparagową, ale... zamiast kupować szparagi lepiej dorzucić dychę lub trzy i udać się do winoteki.