Na taką imprezę czeka się cały rok. Plejada importerów wina w Polsce w jednym miejscu i czasie. Każdy ze swoimi gwiazdkami, cackami, cudeńkami. 5 butelek minimum, bywa, że 10 i więcej. Jesteśmy ambitni, ale choćby przyszło 1000 atletów... Potrzebny był przemyślany plan działań, który trzymałby nas w ryzach. Żelazna lista, nawet taka powstała. Co z tego, skoro ostatecznie zwycięża ciekawość. Sentyment. Albo kiedy ulegasz podszeptom Dobrze Poinformowanej Osoby: "Idźcie do tego. Hasło: kukułka". No i idziesz, robisz usta w dzióbek i dostajesz porcję ptasiego mleczka. Czy ja powiedziałem, że spod lady?! I tak przez parę godzin, na zmianę oficjalnie i w konspiracji. Sprawdza się stara tuwimowska zasada: trzeba mieć plan, żeby później wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
A jednak: wielu wspaniałych etykiet od wielu renomowanych wystawców nawet nie powąchaliśmy. Nie dało rady. Poniższy wpis obejmuje tylko skromny wycinek całej imprezy. Butelki wybitne stawiamy obok tylko lub aż ciekawostkowych, wina za kilkaset złotych obok tych za kilkadziesiąt. Główne kryterium wyboru: to coś godne zapamiętania, osobista preferencja. Czasem: ciężar autorytetu. Część opisów jest uproszczona do minimum; Show to show, a nie miejsce na kontemplację. Nieraz chwytamy się tylko jednej cechy wina, znaku szczególnego. Patrz, ta ma piegi! A ten ma bliznę! Wiadomo, że w ten sposób nie mówimy wszystkiego. Ale coś mówimy.
Suertes Del Marqués Candio 2015. Wino z Teneryfy, winifikowane z odmiany Listán Negro. Czerwone owoce i strzelista mineralność. Ma się wrażenie, że stare krzewy (80-150 lat!) wyssały z gleby wulkaniczny popiół. Na pewno wielka oryginalność i bezkompromisowy charakter. Cena: 119 zł.
Peninsula Vinicultores Viño de Montaña 2017. Mieszanka szczepów Garnacha, Rufete i Piñuela. Profil owocowy z wyraźną przewagą truskawek. Wino bardzo czyste, przejrzyste w ustach, bez zbędnych upiększeń. Tylko 40 zł.
Pujanza Rioja Finca Valdepoleo 2015. Odchudzona, elegancka Rioja bez ciężkiego waniliowego make-upu. Zamiast dosłownego dębu amerykańskiego subtelniejszy francuski. Leśne owoce, szczypta ziół, grudka ziemi, kawałek skóry. Tu się liczą proporcje. Wino może nie żyletkowe, bez przesady. Zborne - to mi przychodzi do głowy. Cena: 119 zł.
Guarda Cabernet Franc 2015. Mendoza. Mocniej zabiło mi serce. W nosie malinowy mus. MUS. Idealnie gładka emulsja - odczyn dotąd zarezerwowany dla podniebienia. Poza tym sporo ciała, tanin i wrażenie mięsistości. Mięsistość, słowo-klucz. Weźcie to wino do ust, przekonacie się. Bardzo wyraziste i bardzo dobre. Cena: 84 zł.
Mud House Sauvignon Blanc 2016 i Ferro 13 Hashtag Veneto Sauvignon Blanc. Mud House pachnie i smakuje jak wino z Nowej Zelandii. Ferro 13 zrobiono tak, żeby pachniało i smakowało jak z Nowej Zelandii. W efekcie jest bardziej nowozelandzkie nawet od Mud House'a, które rzeczywiście jest z Nowej Zelandii. Ferro 13 jest z Veneto. Cena obydwu: 69 zł.
Pio Cesare Langhe Nebbiolo 2015. Nie zanotowałem ani jednego wrażenia. Uważam, że to zbędne. Zamiast tego zrobiłem coś, co nie licuje z etykietą tego typu spotkań. Mianowicie poprosiłem o uzupełnienie kieliszka. Spotkałem się z dużym zrozumieniem. To już nie była porcja degustacyjna. 136 zł.
Il Poggione Rosso di Montalcino 2016. Rozwinięta piwonia i coś wiejskiego, co wrzucam do jednej szufladki pt. "przyjemna duszność". Truskawki z jednej, śliwki z drugiej strony. Obie posypane pieprzem. W buzi konkretna tanina, ale miękka, mięciutka. Całość soczysta, świetnie się to pije. Aha, Wine Spectator dał 91 pkt. Bierzcie i cieszcie się, bo jest czym. Cena: 79 zł.
Srebrna Góra Cabernet Cortis Reserve 2015. Edycja limitowana na 100-lecie niepodległości. 12 miesięcy w dębowej beczce, 18 miesięcy w butelce. Wyprodukowano mniej niż 500 sztuk. Róże, piwonie, owoce. Eukaliptusowa świeżość. Na różnych etapach ewokuje wiejskie obrazki. Cena: 109 zł.
Quinta da Romeneira 2008. Witaj boska Douro. Przypieczone powidła śliwkowe, spalona konfitura, zwęglone mięso. Niesamowite wrażenie. Ciężar i bogactwo. Tytuły pokroju Wine Enthusiast czy Wine Spectator od dekady oceniają tę etykietę na 90+. Cena: 160 zł.
Niepoort Robustus Tinto 2004. Suszone śliwki, rodzynki, suszone figi i daktyle. Kawa i czekolady. Gęste. Poważny zawodnik za poważną cenę: 450 zł. Butelka figuruje w zestawieniach najlepszych win portugalskich.
Heimann Barbár 2016. Tego NIGDY sobie nie odmawiam. Merlot, Cabernet Franc, Tannat, Kékfrankos. Co roku te same szczepy, zmieniają się tylko proporcje. Przypomina ciepły rocznik Bordeaux (wyraźne ciało, miększa tanina), chwilami kojarzy się z Barberą (kwasowa wiśnia z pestką). Podobieństwo nazw przypadkowe. Barbár, jak tłumaczy producent, jest hołdem dla Béli Bartóka i jego Allegro Barbaro. Już jest pysznie, a będzie lepiej. Cena: 156 zł.
Anselmann Cabernet Blanc 2016. Krzyżówka Cabernet Sauvignon i... chyba do końca nie wiadomo. Nos owocowy, zielony: agrest i biała porzeczka, trawa, pokrzywa. Usta skórkowe, gorzkawe. Ale nie surowe, na powierzchni wina zaskakująca lanolina. Ok. 40 zł. Wino z selekcji Barrique Basia Lejkowska.
Stefan Meyer Edenkobener Schwarzer Letten Pinot Noir trocken 2015. Nie mam zdjęcia. Owocowa ekspresja i balans. Jeden z najlepszych Pinotów w tym roku. Trafił na seminarium Win Niemieckich, do mnie zupełnym przypadkiem.
Emmerich Scheurebe Iphöfer Kronsberg 2017. Winnica Emmerich - co za odkrycie. Co za finał! Scheurebe - krzyżówka Rieslinga i Silvanera. Wersja wytrawna bardzo aromatyczna, gruszkowo-brzoskwiniowa. Łatwa, przyjemna, ultrapijalna. Cena: ok. 60 zł.
Emmerich Scheurebe Beerenauslese Iphöfer Julius-Echter-Berg. Złożone, oczywiście miodowo-ziołowe, ale i cytrusowe. Nadzwyczajna kwasowość. Niesamowita witalność mimo upływu lat. Cena: niecałe 200 zł. Pytajcie w Filia Sklep & Wine Bar.
Wina zgodnie z chronologią degustacji, poza Niemieckim Instytutem Wina, na którego stoiskach gościłem łącznie 4 razy.
Dziękuję moim Przyjaciołom z grupy Friday I'm in Love za cenne uwagi i wspaniale spędzony czas. Dziękuję p. Wojtkowi Starzyckiemu (Wielkie Wina) za miłe spotkanie i świetne rekomendacje. Pozostałym Wystawcom za wielką hojność i porozumienie.